gru 09 2002

Ciemność


Komentarze: 0

Jak wyjść z zewsząd ogarniającej ciemności , jak nie dać się ulec prostej drodze dojścia do celu ,nie oglądając  się na nic dookoła .Czuję że moje życie upada , że wszystkie moje plany , marzenia są nie do zrealizowania , ale to tylko mówi ta realna strona mojego życia , jest jeszcze druga ta wewnętrzna nierealna ,ta z wyobraźni która pozwala mi wierzyć że spełni się kiedyś to o czym zawsze marzyłam , że moje istnienie , moja postać osobowość zostanie wcielona w inne realia , w inne życie , nowe życie,które będzie mi dane przeżyć tak jak sobie to wymarzyłam , tyle że obecnie nie posiadam umiejętności które pozwalały by mi sterować tym nowym życiem zaistnieć w nim , ale może przyjdą one odgórnie , może uda się to jakoś scalić z moimi predyspozycjami z moją osobą , może wchłoną one we mnie jak tlen wchłania się w moją krew .Nie umiem już pisać zatraciłam w sobie tę umiejętność tak trudno jest być szczerym nawet wobec siebie ,ale teraz kiedy prawdziwie oddaję to co czuję jakoś łatwiej mi pisać. Pisanie to moje życie mój utracony świat ,  tak bardzo przypominający ten a jednak tak różny od tego , wydający się realny a jednak tak nierealny . Wiem że coś tracę z dnia na dzień umyka ze mnie jakaś niezwykła siła która dotychczas kreowała te wszystkie słowa wydarzenia opisywane przeze mnie a ja nie mogę jej zatrzymać , choć próbuję a wręcz chwilami się duszę nie mogę tego zachamować . Popełniam błędy coraz więcej błędów całe moje życie to jeden wielki błąd .Z roku na rok się zmieniam ,jestem tą samą niedojrzałą osobą a jednak pod pewnymi względami się zmieniam . Rok temu byłam tak samo zagubiona , ale uległa , słaba , byłam wtedy zarazem blisko jak i daleko od Boga , ale umiałam z nim nawiązać jakiś kontakt , miałam w sobie jakiś niezwykły potencjał który pozwalał pisać mi poezję , cudowne listy przesycone uczuciem .Myślę że był to dobry dla mnie okres do tworzenia , zagłębiania się we własnym wykreowanym świecie , ale zarazem było to złe ,byłam tak bliska odejściu z tego świata dokonaniu czegoś co pozwoliło by mi na zawsze odejść. Ten wewnętrzny ból uzewnętrzniał się w aktach przeciw swojemu życiu , zdrowiu,ale zarazem uzewnętrzniał się też w pisaniu . Teraz jestem tak samo zagubiona , zrezygnowana , ale jestem też przepełniona złością , buntem przeciw Bogu , ludziom dookoła mnie , przeciw samej sobie, i to jest okropne uczucie , czasami potrafię nad tym zapanować ale chwilami to wychodzi samo ze mnie , a raczej się tylko objawia , bo nie chce się uzewnętrznić. Nie potrafię już wołać o pomoc , bo nawet nie mam do kogo . Szukam światła w ciemności ale nie mogę go znaleźć , chwilami znajduję jego odbicie , ale potem okazuje się że to tylko złuda, że pokryte nadzieje w tym odbiciu się zapadają. Teraz mogę wierzyć tylko w to co nierealne , tylko to może pozwolić mi żyć.Jestem pasożytem który wegetuje na rodzicach , wiem że w życiu nawet przy odrobinie chęci nic nie osiągnę , bo jestem tylko jednym wielkim pechem zapatrzonym w siebie i swoje potrzeby , a bardziej swoje wyobrażenia o sobie i świecie. Nie potrafię realnie spojrzeć na świat a tym bardziej realnie ocenić sytuację w której się znajduję. Ciągle czekam na kogoś kto mógłby pokierować moim życiem , może jeszcze wtedy przy odrobinie szczęścia udało by się z niego zaciągnąć pewne korzyści , ale narazie jestem tylko pasożytem .

karolink : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz